lemon mint
Zaznaczam, że nie jestem krytykiem teatralnym ;)
W tamtym tygodniu zostałam zaproszona na sztukę Kristiana Lupy Poczekalnia.0.
Rzecz dzieje się na opuszczonym dworcu kolejowym, na którym w dziwnych okolicznościach ląduje kilku pasażerów. Właściwie podobnie jak w fabułach opartych na temacie "rozbitków na bezludnej wyspie", bohaterowie nie mają gdzie uciec. Zaczynają się sobie zwierzać, wywalać brudy, wkurzać na siebie, manipulować...Całość sztuki okraszona jest niezliczoną ilością przekleństw (co po przedstawieniu mój towarzysz skwitował stwierdzeniem " Ale się ukulturalniliśmy ;)")
Sztuka trwała 180 minut, przy czym pierwsza część trochę mi się nużyła, za to druga chyba żeby pobudzić widza obfitowała w mocne sceny. Mogliśmy obejrzeć rozbierającą się, a potem ganiającą z gołą pupą aktorkę. Po tym "doświadczeniu" ściągający spodnie aktorzy to był pikuś, jednak jak padły słowa, że jeden aktor ma drugiemu cytuję "zrobić loda" na scenie, zamarłam. Na szczęście się to nie stało.
Mam wrażenie, że reżyser chyba pomyślał, że nie tylko widzowie płci męskiej powinni być zadowoleni (obejrzeli przecież gołą babkę) i w końcowych minutach przedstawienia uraczył nas dosadną sceną, w której kobieta doprowadza faceta do erekcji.
Mój towarzysz (mocno religijny) chyba nie do końca wiedział, że takie sceny się pojawią i nie wiem czy go to nie zbulwersowało.
Podsumowując, tematy poruszone w sztuce były przedstawione pobieżnie i dość płytko. Mam wrażenie, że golizna miała zrekompensować początkową nudę i zaszokować widza.
Sztukę polecam koneserom bo raczej nie nadaje się na pierwszą randkę ;)
Etykiety: edit post
0 Responses

Prześlij komentarz