lemon mint

Przez prawie ostatni rok starałam się zrobić wszystko by udowodnić komuś, że nie jestem dziewczyną, którą można określić mianem „przygarnij kropka”.
Chciałam udowodnić, że jestem samodzielna, mam pasje, radośnie idę przez życie i nie potrzebuję być bluszczem na ramieniu mężczyzny.
Co zrobiłam? Zapisałam się na angielski, zaczęłam odkrywać ciekawe sporty (o których pewnie tutaj szerzej napiszę), zaczęłam czytać książki o doskonaleniu siebie, swojego umysłu, o NLP, o biznesie. Postanowiłam nauczyć się malować i najważniejsze - wyruszyć w samotną podróż.
Wszystko po to, by ten ktoś to dostrzegł, docenił i zrozumiał jak bardzo się mylił w swojej ocenie.
Czy osiągnęłam swój cel? I tak i nie. Ten ktoś, w ogóle tego nie zauważył, ale i tak odniosłam sukces. Zmieniłam swoje życie na ciekawsze, pełne różnych kolorów i zrozumiałam, że bycie „kropkiem” nie jest takie złe.
Jestem wrażliwa i nie będę udawać twardzielki, która nie potrzebuje męskiej dłoni, jednak nie po to by mnie ciągnęła przez życie, ale po to, by czasem iść razem na spacer „za rękę”.
Bycie takim kropkiem to nie jest wada, tylko zaleta, a osoba, która tego nie doceniła niech teraz żałuje.
0 Responses

Prześlij komentarz